"Samobójstwo
Gówno mnie to obchodzi, moje życie czy jakiekolwiek inne
Po prostu wypierdalaj stąd i pozwól mi wisieć
Nie da się wybaczyć
Zapomnij o tym
Morderco
Panuję nad sobą
Żyjąc w kłamstwie
Sprawię, że zapłacisz za to wszystko
Miłość
Cholerne gówno
Dawaj to
Decyzje same się podejmują
Nie potrzebuję cię
Ciernie w moim boku
Więc zdycham...
(...)
Zdeterminowany
Aby ściągnąć was wszystkich na dół razem ze mną
Zniszczyć was
Pobić
Koniec z pieprzoną empatią
Z mojej strony
Dla was
Wystarczy mi
Mam dosyć
Rozdwojenie
Moja wojna
Istnienie
Wywołana kontrowersja
Ustanów
Wyprzedaj
Źle!
Pociągnij ostrzem i odejdź
Ja zostaję
Zimny, bezlitosny i stracony
Weź mnie
Jestem gotowy
Nikt
Nikt nigdy nie mógł zrozumieć
Moje życie jest wyczerpane
(...)
Twoja presja
Mój czas
Wyżera
Moje życie
Walcz o swoją szczerość
Walcz o rzetelność
Tylko praca, bez zabawy, rzygać się chce
Chcę połknąć nabój
Poćwiartować się
Zjebać ryj
Katatonik
Wykopać mózg
Bez bólu
Duszę się
Bóle żołądka
Gówno mnie to obchodzi
Odleciałem
Po mnie
Pierdolić to
Zakopaliście dziurę, w której leżę
(...)
Nikt
Nikt nigdy nie mógł zrozumieć
Tego życia
IMN
Mój świat
Moje zasady
Moje sidła
Mój świat
Moje zasady
Pieprzcie się"
Rising from the grave
Writhing in pain
I want to eat your brain
We're rising from the grave
Masz ci kurwa los, jednak żyję.
Ale śmierć była i była bolesna i efektowna.
Nie będę wam znowu pierdolił o robakach, saprofagach i innych takich, ale chciałbym oznajmić, jak bardzo to kurwa bolało.
Wyobraźcie to sobie...
A teraz "pomnóżcie to przez nieskończoność, dodajcie głębię wieczności, a doznacie próbki tego, co czułem" (o ile się nie mylę, Anthony Hopkins w filmie "Joe Black", który niniejszym polecam).
***
Chciałbym nadmienić, że tytuł notki to niewinna parafraza nazwy albumu "Alive or Just Breathing" zespołu Killswitch Engage, którego niniejszym NIE polecam (ni albumu, ni zespołu).
***
Newsy z mojego burzliwego
(czy słyszę śmiech?)
życia...
(słyszę śmiech)
"I'm living the life!
(Whoaaa!)
Without the life!
(Goddamn!)"
Zrozumiał ktoś?
Przecież mam inteligentnych czytelników, nie muszę im tłumaczyć niczego, co tu piszę, czają wszystko...
A propos czytelników - owi przemijają... Tak jak ich blogi. Blog Agaty "Mrocznej Mrufki" K. zmarł śmiercią męczeńską (gorsze cierpienia niż moje własne, wszak był... zapomniany... A ja dostawałem dużo jedzenia i smsy ze wsparciem.) i zmuszony zostałem do usunięcia linka. Tym samym zostało już ich tylko 5, a w zasadzie jakieś 4,5 (blog Viol).
Nie mam wielu przyjaciół.
Wszystkich nienawidzę.
O tak, starzeję się, ale pozostaję ten sam, wasz wierny i umiłowany Pike.
"Don't think you're having all the fun
You know me - I hate everyone"
(NIN - "Wish")
A propos muzy.
Właśnie poprzeglądałem sobie kilka forów (co za deklinacja... niewielu tak potrafi) i zobaczyłem, jak na forum MOJEJ WŁASNEJ SZKOŁY jadą na Mansona.
Czaicie kurwa?
Coraz bardziej nie trawię moich szkolnych współmęczenników. To już tylko rok do końca tak chujowego, aczkolwiek nie aż tak chujowego okresu (o opis moich szkolnych rozterek poproście Sołtiego [Sołti prawdę wam powie]).
Ale czasem jak tak o nich myślę albo co gorsza mam do czynienia z czymś związanym z nimi, ich akcjami, niemniej chujowymi reakcjami i wymierzonymi w rzeczy które lubię i szanuję szatańskimi dywagacjami, czuję się tak, jak...
Jest taki kawałek Mudvayne - "IMN". Zanim wszystko wybucha ("wszystko" - czyt. gniew, nienawiść i inne takie, musiałem to usystematyzować [albo zinstytucjonalizować - fajne słowo]), słychać takie mdłe buczenie, odgłosy niczym ze "Lśnienia" Kubricka (niniejszym polecablablabla) i coś w stylu bicia serca. "Pomnóżcie to przez..." Aha, to już było.
Chcecie poczuć, jak bije moje serce?
Jest co pomacać.