Rising from the grave
Writhing in pain
I want to eat your brain
We're rising from the grave
Masz ci kurwa los, jednak żyję.
Ale śmierć była i była bolesna i efektowna.
Nie będę wam znowu pierdolił o robakach, saprofagach i innych takich, ale chciałbym oznajmić, jak bardzo to kurwa bolało.
Wyobraźcie to sobie...
A teraz "pomnóżcie to przez nieskończoność, dodajcie głębię wieczności, a doznacie próbki tego, co czułem" (o ile się nie mylę, Anthony Hopkins w filmie "Joe Black", który niniejszym polecam).
***
Chciałbym nadmienić, że tytuł notki to niewinna parafraza nazwy albumu "Alive or Just Breathing" zespołu Killswitch Engage, którego niniejszym NIE polecam (ni albumu, ni zespołu).
***
Newsy z mojego burzliwego
(czy słyszę śmiech?)
życia...
(słyszę śmiech)
"I'm living the life!
(Whoaaa!)
Without the life!
(Goddamn!)"
Zrozumiał ktoś?
Przecież mam inteligentnych czytelników, nie muszę im tłumaczyć niczego, co tu piszę, czają wszystko...
A propos czytelników - owi przemijają... Tak jak ich blogi. Blog Agaty "Mrocznej Mrufki" K. zmarł śmiercią męczeńską (gorsze cierpienia niż moje własne, wszak był... zapomniany... A ja dostawałem dużo jedzenia i smsy ze wsparciem.) i zmuszony zostałem do usunięcia linka. Tym samym zostało już ich tylko 5, a w zasadzie jakieś 4,5 (blog Viol).
Nie mam wielu przyjaciół.
Wszystkich nienawidzę.
O tak, starzeję się, ale pozostaję ten sam, wasz wierny i umiłowany Pike.
"Don't think you're having all the fun
You know me - I hate everyone"
(NIN - "Wish")
A propos muzy.
Właśnie poprzeglądałem sobie kilka forów (co za deklinacja... niewielu tak potrafi) i zobaczyłem, jak na forum MOJEJ WŁASNEJ SZKOŁY jadą na Mansona.
Czaicie kurwa?
Coraz bardziej nie trawię moich szkolnych współmęczenników. To już tylko rok do końca tak chujowego, aczkolwiek nie aż tak chujowego okresu (o opis moich szkolnych rozterek poproście Sołtiego [Sołti prawdę wam powie]).
Ale czasem jak tak o nich myślę albo co gorsza mam do czynienia z czymś związanym z nimi, ich akcjami, niemniej chujowymi reakcjami i wymierzonymi w rzeczy które lubię i szanuję szatańskimi dywagacjami, czuję się tak, jak...
Jest taki kawałek Mudvayne - "IMN". Zanim wszystko wybucha ("wszystko" - czyt. gniew, nienawiść i inne takie, musiałem to usystematyzować [albo zinstytucjonalizować - fajne słowo]), słychać takie mdłe buczenie, odgłosy niczym ze "Lśnienia" Kubricka (niniejszym polecablablabla) i coś w stylu bicia serca. "Pomnóżcie to przez..." Aha, to już było.
Chcecie poczuć, jak bije moje serce?
Jest co pomacać.