To starsznie wkurwiające, kiedy nudzi mi się w domu i idę do kafejki tylko po to, żeby napisać nową notkę, a jak już przychodzę, to nie mam o czym pisać.
A wiecie, co jeszcze jest wkurwiające? To:
"Hey, Pike --
This is the moment you have been waiting for!
Click here to get your tickets now!
Log in and type Happy as your password.
-- MuDvAyNe"
Zajebiście, dostaję bilety na koncerty Mudvayne, tylko że owe odbędą się w Stanach oczywiście.
Poza tym, wkurwiające jest to, że wszystko jest takie wkurwiające. Nie mogę sobie spokojnie egzystować, bo co chwilę widzę coś, co przyprawia mnie kurwa o wrzenie. Czy ja jestem kurwa aż taki wrażliwy? Dlaczego wkurwia mnie to, jak wszystkim się wszystko udaje? Ja jebie, czy ja muszę być kurwa takim socjopatą? Już to widzę, jak będę musiał się najebać, żeby w piątek przetrwać chujowe z założenia połowinki.
Zacznijmy od tego, że muszę się streszczać, bo już dostałem ponaglenie w cafe i musiałem przedłużyć o pół godziny.
...a skończmy na tym, że nie mam o czym pisać i chyba dam sobie z tym spokój...
...w ogóle z tym blogiem, bo właściwie to pisanie jest bezcelowe.
Mógłbym np. wspomnieć o tym, że komórka, a właściwie mój nr powinien już stracić ważność, mógłbym napisać o kolesiu z mojej szkoły, który rzucił się wczoraj pod pociąg (tytuł notki miał do tego nawiązywać, ale nie mam ochoty pisać nic na ten temat), mógłbym napisać o wyjebanym tekście do "-1", o szkole, o dzisiejszych klasowych mikołajkach, o pewnych tajemniczych fankach Linkin' Park, o Johnny'm Burzumie i Johnie Metallice, o DevilDriverze i prawie pewnym rozpadzie Coal Chamber, o sobotnim koncercie w geniu, na którym mnie nie było i podobno mam czego żałować albo o strasznie chujowym wyjściu w piątek, ale w sumie kogo to obchodzi?