Za krótko. Wszystko jest ciut zbyt krótkie. Jeszcze mam smak w ustach minionych czasów, imprez, ludzi... A dziś to już zbladło, zeszło na plan dalszy, wiek nie ten, ludzie nie ci, ot życie i jego słodko-gorzki posmak. Przyzwyczaiłem się. Tak jak przywykłem do tego, iż u mnie w budynku coraz to nowa klepstdra wisi, ludzie których znałem całe życie na "dzień dobry", odchodzą na zawsze z tego miejsca i tego czasu. Kiedyś i moja zawiśnie. Tymczasem myślę nad parapetówą, musi być naprawdę niesamowita. A nuż się uda, zawsze fajne miałem balangi...
No coż, sądzę że gdyby zrobić badania to poniedziałek przodowałby na liście najbardziej znienawidzonych dni tygodnia. Ja dziś mam podwójny powód do nielubienia go:
Pogrzeb Mamy mojego kumpla... No comments... Niby każdy z nas jest wyjątkowy, ale jednych postrzegamy jako bardziej, innych jako mniej wyjątkowych... Mama Michała należała do tych pierwszych, jednak dopiero dziś dotarła do mnie cały ogrom braku jej osoby wśród nas, żywych [rzekomo]...
Po drugie spotkanie z Agnes, Kotem nad koty... To jeszcze przyszłość, ale... być może już przeszłość... Być może... Ale raczej tak, przeczucia jeszcze mnie nie omyliły NIGDY, niestety...
Losie ślepy! Poprowadź mnie, równie niewidomego na niewiadome codzienności... Proszę...