O tym jak nie mogłem spać w nocy i dlaczego.......
Wczoraj położyłem się do łóżka już o 21ej, ale długo czytałem, bo chyba do pierwszej (w nocy). Oczywiście jak to ja, czytałem i drzemałem sobie, co chwila (tzn. czytałem i tak mniejwięcej, co półgodziny oczy same misie zamykały i książka opadała na nos. (czytam “Dziennik” Mieczysława Jastruna), po czym nagle się budziłem i czytałem dalej. W końcu zmęczony odłożyłem książkę z zamiarem pójścia spać. Zgasiłem światło, zamknąłem radio i próbowałem zasnąć. Przewracam się z boku na bok i próbuje zasnąć.
Nagle usłyszałem jakiś szelest. Zdawało misie, że coś łazi. Mysz albo i co – pomyślałem. Chciałem zapalić światło, ale nie zapaliło się. Przyglądałem się mojemu radiu czy świeci światełko godziny i nie świeciło. Ładowała się komórka i też nie świeciła się kontrolka. (Nie wiedzieć, dlaczego stwierdziłem, że pewnie dochodzi druga w nocy.). Łapie za komórkę i dzwonie do Migoni. Obudziłem Ją, więc z wyrzutem zaspanym głosem do mnie czy wiem, która jest godzina i że dochodzi druga w nocy i Ją budzę, więc odłożyłem słuchawkę mówiąc dobranoc i przepraszam. Cała ta sytuacja zaczęła mnie denerwować.
Po jakimś czasie po kilku nerwowych próbach zapalenia światła zauważyłem, że świeci się godzina na moim radiu udało mi się wreszcie zapalić światło – dochodziła druga. Nie wiem jak to nazwać, ale dziwnie się poczułem, bo cały czas byłem pewny, że to naprawdę to się dzieje, a to był tylko sen. Dosyć dziwny sen.